Kobiece podróże solo. "Mogę być nową wersją siebie, patrzeć na miejsca i ludzi bez filtrów"
Jedne wybierają egzotyczne kierunki, inne tętniące życiem miasta. Lubią zarówno relaks w trybie slow, jak i ekstremalne warunki, gwarantujące niezapomniane wspomnienia. Jedno je łączy - kochają podróże, ale te, na które wybierają się same ze sobą. Odważnych Polek jest coraz więcej. - Przede wszystkim nie skupiamy się na czarnych scenariuszach. Zamiast tego wolę mówić o intuicji. Kobiety mają ją świetnie rozwiniętą - mówi Sabina Lawrów, podróżniczka, fotografka i autorka bloga "Sama przez świat".
Kobiece podróże solo stają się jednym z popularniejszych trendów współczesnej turystyki. Rozwój mediów społecznościowych, blogów oraz grup wsparcia sprawił, że coraz więcej kobiet strach przed nieznanym zastępuje odwagą i chęcią spełniania marzeń, nawet tych najbardziej absurdalnych. Dzięki temu Polki coraz liczniej decydują się na solowe wyjazdy, podczas których chcą poznać nie tylko nowe miejsca, ale, jak zgodnie twierdzą, przede wszystkim same siebie.
Droga do samej siebie
- Podróżowanie solo jest dla mnie symbolem autonomii. To doświadczenie, które pozwala człowiekowi nie tylko poznawać świat, ale też zderzyć się z samym sobą. Kiedy ruszam w drogę sama, zostawiam w domu cały towarzyski szum, wszystkie oczekiwania i problemy - powiedziała nam Sabina Lawrów, podróżniczka, fotografka i autorka bloga "Sama przez świat". - W podróży mogę być nową wersją siebie, patrzeć na miejsca i ludzi bez filtrów. Kiedy jesteś sama, nic ci nie przeszkadza wejść głębiej w miejsce, w rozmowę, w emocje - dodała.
Swoje odczucia, kiedy pierwszy raz sama wsiadła do samolotu na Filipiny, doskonale pamięta Katarzyna Pielucha, podróżniczka i autorka książek. - Wiedziałam, że porzucam swoje dotychczasowe życie - wspomina w rozmowie z WP. - Stres mieszał się wtedy ze smutkiem i ekscytacją. Najpierw nie wiesz, czy sobie poradzisz, później musisz szybko reagować na wszystkie nieprzewidywalne sytuacje, aż w końcu dostrzegasz, jak bardzo uczysz się siebie i że ograniczał cię tylko twój strach.
- Z czasem samotne podróżowanie staje się tak proste, że zaczynasz rzucać sobie wyzwania. Moja koleżanka powiedziała kiedyś, że dla mnie i moich przyjaciół podróżowanie po innych kontynentach jest tak proste, jak przejazd pociągiem z Warszawy do Wrocławia, chociaż z mojej perspektywy polskie PKP to zdecydowanie więcej komplikacji. Po latach samotnych podróży czujesz, że to twoja codzienność i że łakniesz tego, co nowe - dodała Katarzyna.
Odwaga i rozwaga
Choć idealistyczna wizja podróży, pozwalającej zanurzyć się w swoim wnętrzu i odnaleźć życiowy balans, brzmi kusząco, kobiety wciąż najbardziej elektryzuje temat bezpieczeństwa. To także najczęściej kluczowy element decyzyjny. Oprócz strachu przed kradzieżą czy drobnymi oszustwami pojawia się lęk przed innymi ludźmi, różnicami kulturowymi czy postrzeganiem kobiet na różnych szerokościach geograficznych. Czy rzeczywiście strach jest uzasadniony i jest się czego bać? Doświadczenia naszych rozmówczyń są różne.
- Czy podróżowanie solo jest niebezpieczne? Owszem, ale złe rzeczy mogą spotkać nas wszędzie, nawet w Warszawie czy Gdańsku - stwierdziła krótko Sabina Lawrów. - Wolę skupiać się nie na strachu, tylko na przygotowaniu. Najczęstsze zagrożenia dziś są proste: wyrwanie telefonu albo drobna kradzież. A ponieważ w telefonie mamy wszystko: dokumenty, boarding passy, bank, komunikator z rodziną, to warto mieć drugi, stary telefon i z nim chodzić po mieście, a nowy zostaje w hotelu. W razie czego można zablokować karty i aplikacje. Zawsze radzę też mieć trochę gotówki. Serio, 100 dolarów potrafi uratować życie, kiedy terminal nie działa albo ktoś ukradnie portfel. I przede wszystkim nie skupiam się na czarnych scenariuszach. Zamiast tego wolę mówić o intuicji. Kobiety mają ją świetnie rozwiniętą - dodała.
Sabina zwróciła także uwagę na niebezpieczne sytuacje losowe, które przydarzyć mogą się bez względu na płeć czy miejsce. - Na Islandii złapała mnie jedna z najsilniejszych wichur w historii. Samochód dosłownie zdmuchnęło mi z drogi do głębokiego rowu. Na szczęście przejeżdżali farmerzy, którzy akurat jechali sprawdzić owce. Wyciągnęli mnie, zabrali do siebie i nie pozwolili ruszać dalej, dopóki pogoda się nie uspokoi. Zostałam u nich kilka dni. Wzięli mnie nawet na jesienne zaganianie owiec, taki lokalny rytuał. To doświadczenie było piękne i symboliczne. Pokazało mi, że świat jest o wiele bardziej życzliwy, niż myślimy. I że czasem wystarczy odpowiedzieć "tak" na czyjąś pomoc - powiedziała Sabina.
- Nie wiem, czy określiłabym jakiekolwiek sytuacje jako niebezpieczne - stwierdziła z kolei przewrotnie Katarzyna Pielucha. - Nawet w mojej ostatniej książce napisałam, że dedykuję ją tym, którzy nie boją się życia ani śmierci. Kiedyś miałam wrażenie, że dwóch chłopaków na wyspie Gili chce mnie porwać, więc zagroziłam im, że jeśli mi się coś stanie, to poniosą poważne konsekwencje. Zadziałało. Raz w Meksyku podeszła do mnie policja z wycelowaną we mnie bronią, a ja potraktowałam ich swoją charyzmą. W Kuala Lumpur pewien mężczyzna oferował mi seks za pieniądze, ale po prostu nie zareagowałam. Innym razem leżałam nieprzytomna na drodze po wypadku na skuterze na Bali, ze złamanymi żebrami.
Pielucha dodaje, że przez lata nauczyła się, że definicja niebezpieczeństwa zależy od osoby. - Są tacy, którzy nawet chodzenie boso uważają za ryzykowne. Osobiście traktuję wszystkie zwroty akcji jako koszt przeżywania swojego życia - powiedziała.
Marta Nowak, twórczyni internetowa, podróżująca solo, uważa, że warto otworzyć się i zapomnieć o stereotypach, którymi jesteśmy karmieni. - Wiele kobiet spędzających urlopy w resortach mówiło mi, że np. w Tanzanii boją się wychodzić poza hotel, ale w sumie nie wiedziały, czego się bały. Ja jeszcze nigdy nie miałam sytuacji, żeby po wyjściu do ludzi spotkała mnie przykra sytuacja, albo ktoś mi coś zrobił - powiedziała Marta Nowak.
Tym, co pozwala ograniczyć strach i potencjalnie niebezpieczne sytuacje, na które możemy mieć wpływ, do minimum, jest rozsądne podejście i solidne przygotowanie przed podróżą. - Poczucie bezpieczeństwa zawsze zapewnia posiadanie określonej puli pieniędzy, chociażby na bilet powrotny, gdyby jednak coś się wydarzyło. Oczywiście podstawy to posiadanie przy sobie kopii dokumentów, czy dwóch kart i telefonów, gdyby ktoś nas okradł lub drugi byśmy zgubiły. Zawsze udostępniam swoją lokalizację siostrze, jeśli przypomni sobie o mnie po dwóch dniach, to chociaż zacznie mnie szukać - powiedziała Marta Nowak.
Aktywna w mediach społecznościowych podróżniczka Paula Ostalska uważa, że najtrudniejszy jest pierwszy wypad solo, z każdym kolejnym podróżuje się śmielej i dalej.
- Proponuję zacząć od czegoś małego, np. krótkiego wypadu na weekend do któregoś z polskich lub europejskich miast, żeby się oswoić z byciem samemu. Fajnie zarezerwować wcześniej hotel blisko centrum miasta, ułatwi to poruszanie, wieczorne zwiedzanie, wyjście na kolacje i inne aktywności. Warto też przed wyjazdem dowiedzieć się czegoś o destynacji, do której się wybieramy, o kulturze miejsca, atrakcjach wartych zobaczenia, żeby trochę się z tym miejscem zapoznać i oswoić. Dodatkowo poszukać informacji, czy są takie miejsca, których należy unikać. Z taką wiedzą wyjazd nie będzie już tak odległy i przerażający, a my będziemy się czuły bezpieczniej i pewniej - poradziła Paula Ostalska.
Kto ma łatwiej w podróży?
Stereotypowo uznać można, że silnemu, postawnemu mężczyźnie będzie łatwiej samotnie przemierzać nieznane kontynenty niż kobiecie. W istocie płeć wpływa na podróżowanie solo, ale jednoznaczne stwierdzenie, kto ma łatwiej, nie jest oczywiste.
- Z mojego doświadczenia wiem, że to my, kobiety, dmuchamy na zimne i szybciej wyczuwamy sytuacje, z których trzeba wiać. Znam więcej mężczyzn, którzy mieli poważne problemy w podróży, niż kobiet. Facet potrafi wejść w konflikt z pięcioma zakapiorami, bo "da sobie radę". Kobieta zazwyczaj nawet tam nie pójdzie. I to jest nasza przewaga - stwierdziła Sabina.
- Nie wiem, czy kobiecie jest ciężej, czy lżej, ale na pewno jest inaczej. Wokół kobiet często pojawiają się mężczyźni i musimy umieć wyraźnie stawiać granice, choć może to bywać męczące, bo ileż razy można mówić "nie"? Pod tym względem na pewno będzie nam trudniej. Kobiety w wielu miejscach muszą też dbać o stosowne ubranie. Mężczyzna nie ma problemu, żeby chodzić bez koszulki, ale kobiety w bikini w wielu miejscach nie mogą. Na Zanzibarze wszyscy są już do tego przyzwyczajeni przez turystów, ale jadąc w głąb lądu w Tanzanii albo Kenii musiałam chodzić w koszulach i dłuższych spodniach. Z drugiej jednak strony można to czasem wykorzystać, np. jak zatrzyma nas policja na skuterze, to ładne oczy mogą pomóc w uniknięciu mandatu - powiedziała Marta Nowak.
Paula Ostalska zdecydowanie uważa, że mężczyznom łatwiej swobodnie poruszać się solo i wówczas rzadko bywają zaczepiani. - Jeśli jesteś kobietą - bywa różnie. Siedzenie solo w restauracji czy wieczorny spacer po mieście mogą być nie tyle niebezpieczne, co opacznie odebrane. Niestety nadal w wielu kulturach samotna kobieta to zaproszenie, a mężczyzna odbierany jest częściej jako zagrożenie. Ale też nie zawsze. Jest wiele miejsc na świecie, gdzie nie ma to znaczenia i bez obaw kobiety solo mogą podróżować z taką samą łatwością jak mężczyźni - powiedziała Paula Ostalska.
Zalety podróżowania solo
Choć zdarzają się momenty trudne, chwile zwątpienia, strachu przeszywającego ciało, kiedy adrenalina osiąga najwyższy poziom, a serce zaczyna bić nierytmicznie, Polki w podróżowaniu solo dostrzegają coraz więcej zalet.
Niezależność, możliwość poznawania siebie i nowych ludzi, przeżywania sytuacji, które najprawdopodobniej nigdy nie przydarzyłyby się, gdybyśmy byli ze znajomymi - to tylko niektóre z nich. - Gdy ruszam w świat sama, wchodzę w pewien tryb uważności - bardziej słyszę ludzi, sytuacje i siebie. To doświadczenie, którego nie da się powtórzyć w grupie. Solo podróże nauczyły mnie otwartości, której wcześniej nie miałam. Dziś mam duże zaufanie do świata i ludzi, i to jest może największa wartość tej całej przygody - podsumowała Sabina Lawrów.